Bieda nie polega na tym, że nie mamy co do garnka włożyć, ale na tym, że nie stać nas na to, na co stać większość
Zapraszam do przeczytania artykułu autorstwa Karoliny Nowakowskiej, z Dziennika Gazety Prawnej.
Człowiek biedny nie ma co jeść, gdzie mieszkać i w co się ubrać – tak stereotypowo postrzegamy ubóstwo i nie zauważamy całej rzeszy „nowych biednych”. To osoby, które próbują związać koniec z końcem, ale pozostają na marginesie życia społecznego.
„Teraz mi przyszło do zapłacenia za światło 300 złotych i z czego ja mam to zapłacić? Po prostu jest ciężko, naprawdę bardzo ciężko… W ogóle człowiekowi nie chce się wyjść na ulicę, bo jak z dzieckiem wyjdzie, to zawsze dziecko coś zawoła, a ona jest jeszcze za malutka, żeby jej wytłumaczyć, że nie ma pieniążków. Ja bym musiała mieć pieniądze, żeby nawet jej tego lizaka kupić.”
To jeden z fragmentów pamiętników osób doświadczających ubóstwa i wykluczenia społecznego. Konkurs na prowadzenie takiego pamiętnika ogłosił w 2010 roku Polski Komitet EAPN. Pamiętniki potwierdzają to, co mówią eksperci – przez lata zmienił się charakter polskiej biedy.
W statystykach, osoby biedne są klasyfikowane na kilka sposobów. Ubóstwem relatywnym są objęte osoby, których wydatki kształtują się miesięcznie na poziomie 713 zł w jednoosobowym gospodarstwie i 1926 zł w czteroosobowej rodzinie. Z kolei ubóstwem ustawowym dla osoby samotnie prowadzącej gospodarstwo kwota ta wynosi 634 zł, a dla członka wieloosobowego gospodarstwa domowego – 514 zł. – W badaniu problemu ubóstwa stosuje się tzw. granice ubóstwa. Ubóstwo skrajne wyznacza dochód poniżej minimum egzystencji. Jest to wartość zestawu podstawowych dóbr i usług, które są konieczne dla przetrwania w dobrym zdrowiu. Z kolei minimum socjalne jest granicą sfery niedostatku. Uwzględnia ono więcej potrzeb i ma też wystarczać na uczestnictwo w społeczeństwie. W 2015 roku poniżej minimum socjalnego żyło 43 proc., a poniżej minimum egzystencji 7 proc. Polaków. Sfera niedostatku jest więc nadal bardzo rozległa. W skrajnym ubóstwie nadal żyje ponad 2,8 miliona mieszkańców Polski – mówi prof. Ryszard Szarfenberg.
czytaj całość na stronach Dziennika Gazety Prawnej