Życie Pani Pomsel – Teatr Polonia

Pewien czas temu postanowiłem, że co jakiś czas będę dzielił się wrażeniami z przedstawień, które udało mi się obejrzeć. Niektóre z nich zostają we mnie na długo i wracają myślami – jak ta sztuka, którą widziałem jakieś czas temu. Dziś chcę o niej napisać kilka słów, bo zdecydowanie na to zasługuje…
„Życie Pani Pomsel” w reżyserii Grzegorza Małeckiego to spektakl wyjątkowy. Monodram staje się tu przestrzenią całkowitego skupienia, ciszy i refleksji. A wszystko to dzięki niesamowitej Annie Seniuk, która w roli tytułowej pani Pomsel – sekretarki Josepha Goebbelsa – daje popis aktorskiej dyscypliny, pokory i siły.
Przez niemal dwie godziny patrzymy na siedzącą niemal nieruchomo p. Annę… bez scenicznego blichtru, bez teatralnych sztuczek. A mimo to, a może właśnie dlatego… ani przez moment nie odczuwamy nudy. Wręcz przeciwnie: jesteśmy zahipnotyzowani. Anna Seniuk mówi… i świat cichnie. Słowa, które padają, są mocne, przejmujące, czasem okrutnie banalne w swej wymowie, a jednak… bolesne.
Bo trudno uwierzyć, że pani Pomsel „nic nie wiedziała”. Trudno pojąć, jak można było przez lata pracować w samym centrum nazistowskiej propagandy i pozostać „niewinną” (tak sama mówi). A jednak sztuka nie ocenia wprost. Zmusza nas do zastanowienia się, gdzie leży granica odpowiedzialności. Jak łatwo jest zrzucić winę na „czasy”, „system”, „przełożonych”. I jak łatwo żyć w wygodnym samozakłamaniu. Dzisiaj też słyszymy padające słowa, wpisy… a później tłumaczenie „to nie ja”, „źle zostałam zrozumiana”…
To bardzo smutna opowieść… nie tylko o historii, ale też o ludzkiej naturze. O obojętności, która potrafi zabijać równie skutecznie jak akty przemocy. O milczeniu, które współtworzy zło… (ile mamy dzisiaj sytuacji porównywalnych…)
Anna Seniuk udowadnia, że wielkie aktorstwo nie potrzebuje scenografii, muzyki, efektów. Wystarczy głos, spojrzenie, pauza. I historia opowiedziana w sposób, który nie daje spokoju.
Jeśli będziecie mieć okazję, idźcie do Teatru Polonia. To jedno z tych doświadczeń, które zostają na długo.
Nam udało się zrobić z p. Anną zdjęcie i chwilę porozmawiać… Niezwykle sympatyczna i skromna… 🙂
