Dlaczego martwimy się robotyzacją, skoro to brak ludzi do pracy staje się problemem

2017 będzie dobrym rokiem dla pracowników. To pracodawcy szukają ludzi. Z badania NBP „Szybki Monitoring. Analiza sytuacji sektora przedsiębiorstw” wynika, że na początku tego roku kłopoty ze znalezieniem odpowiednio wykwalifikowanej kadry miało co czwarte badane przedsiębiorstwo. Nieco mniej – bo 34 proc. – przyznało, iż mają już w tej chwili wakaty, na które nie mogą znaleźć chętnych.

Problemy kadrowe są powszechnie wymieniane jako bariera rozwoju przedsiębiorstw. Nie są jeszcze tak dotkliwe, jak w 2007 r., ale kolejne kraje wyraźnie zgłaszają potrzebę aktywizowania zawodowego grup, które dotąd nie chciały w pełni uczestniczyć w rynku pracy.

Zastanawiając się nad przyszłością kształtu rynku pracy, warto pamiętać o zmianach demograficznych. Już teraz mamy więcej osób 60+ niż dzieci i młodzieży. W ciągu piętnastu lat liczba osób, które będą mogły pracować (będą w wieku produkcyjnym), zmniejszy się o 2 – 3 mln w porównaniu ze stanem obecnym (24 mln). Niezależnie od obecnych subiektywnych odczuć pracowników, którzy często nie czują się niezbędni dla swoich firm, ludzi do pracy zacznie brakować.

Nasilały się będą zwłaszcza problemy z kadrą wykwalifikowaną. Dlatego właśnie dla wielu firm automatyzacja staje się sposobem na rozwój.

Robot – kumpel czy konkurencja

Roboty zmienią nie tylko rynek pracy, ale także system podatkowy. Jak przewidują ekonomiści, za 20 lat każdy, kto będzie chciał utrzymywać się z pracy zarobkowej, będzie musiał co dekadę zmieniać profesję.

 

czytaj całość na stronach Obserwatora Finansowego