Dziecko na tropie folkloru – A. Puścikowska
Posyłasz dziecko na salsę, bo to oryginalne? A dlaczego nie umie tańczyć kujawiaka?
Niszowe czy modne? Wiejskie czy miejskie, a może raczej uniwersalne? Współczesne dziecko może uczestniczyć w niemal każdych zajęciach dodatkowych, zaczynając od języka chińskiego, przez programowanie komputerowe, na pływaniu synchronicznym kończąc. Czy więc warto wysyłać pociechę na – nieco chyba zapomniany i niedoceniany – taniec ludowy i zapisywać do zespołu folklorystycznego? Czy muzyka ludowa śpiewana i tańczona przez najmłodszych ma, jak chcą niektórzy, szczególną moc i naprawdę kształtuje charakter, ciało i ducha? A może to niewiele warte działanie, czy wręcz obciach, który starszym kojarzy się z „eksportowymi” zespołami uświetniającymi oficjałki u bratnich narodów, a młodszym z przaśnymi rytmami i jeszcze bardziej przaśnymi tekstami?
Dziecko tańczące i śpiewające oberki, polonezy i mazury… Warto? Jaka będzie przyszłość polskich ludowych zespołów dziecięcych? Czy z Jasia tańczącego kujawiaka, wyrośnie kochający polską kulturę i tradycję Jan?
Z miast do wsi?
Cepeliada, tandeta i kicz – co tu dużo mówić, jeszcze 10, 20 lat temu w ten sposób wielu z nas określało zespoły ludowe, w tym grupy dziecięce. Czy słusznie? – Takie spojrzenie, niezbyt sprawiedliwe, zawdzięczmy m.in. spuściźnie socjalistycznej. System wykorzystywał folklor jako narzędzie politycznej propagandy, więc trudno się dziwić szczególnie części starszego pokolenia, że zespoły folklorystyczne kojarzyły się ze sztucznością i „eksportem” polskich oberków za wschodnią granicę – mówi Monika Roszak, prezes Fundacji Roll-na, miłośniczka folkloru. – Po upadku PRL-u otworzyliśmy się nagle na świat i zachłysnęliśmy kulturą masową, a także – to paradoks – sztuką i kulturą nieznanych, egzotycznych państw. Dlatego nasze dzieci zaczęły chodzić na salsę czy tańczyć flamenco – tańce ludowe i tradycyjne obcych państw – a rodzime kujawiaki i mazury niemal całkowicie zostały zapomniane – mówi.
Jednak wydaje się, że ten trend został zahamowany. Dziś zachwyt globalną kulturą powoli ustępuje miejsca zainteresowaniu rodzimymi tradycjami. – Obserwujemy wzrost zainteresowania kulturą ludową. Można mówić wręcz o modzie na folklor, która przejawia się w designie, projektowaniu ubrań, muzyce czy tańcu – dodaje Monika Roszak.
czytaj całość na stronach Gościa Niedzielnego