Podobnego zdania jest Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Do tej pory mieliśmy informacje o pojedynczych przykładach. Teraz widać zmiany sprzeczne z ogólnym trendem rynkowym spadku bezrobocia i wzrostu zatrudnienia, które sugerują, że dezaktywizacja dotyczy kobiet, i to w wieku, w którym rodzą dzieci – zauważa Jankowiak.
Resort rodziny i pracy wypowiada się ostrożnie. – Jest zbyt wcześnie, żeby oceniać wyniki i wskazywać źródła opisywanego trendu – zauważa w odpowiedzi na nasze pytania. Opierając się na danych z I i II kw., ministerstwo twierdzi, że wówczas nie było widać takiego zjawiska.
Rezygnowanie z pracy po otrzymaniu 500+ może być zrozumiałe w przypadku kobiet wykonujących najcięższe i najsłabiej płatne prace. Jeśli ma charakter jedynie czasowy, nie spowoduje dużych zmian na rynku pracy. Jeśli jednak dezaktywacja będzie stała, odbije się głównie na kobietach, choćby z uwagi na to, że brak pracy dziś pozbawi je prawa do emerytury w sensownej wysokości.
150 tysięcy kobiet odeszło z pracy przez 500 plus
Rząd powinien zrobić wszystko, by młode matki otrzymujące świadczenie nie porzucały pracy. To, co teraz wydaje im się atrakcyjne, w przyszłości doprowadzi je na skraj nędzy
Eksperci oceniają, że z rynku pracy odpłynęły zwłaszcza kobiety wykonujące ciężkie i nisko płatne zajęcia. – To decyzje indywidualne: ktoś wylicza dochody, jakie dostaje, nie pracując, i porównuje je z tymi za pracę. Odejmuje koszty np. opieki nad dziećmi, czasu poświęconego dla domu, dojazdów do biura czy zakładu. To wybór między zaletami pracy i z drugiej strony czasu wolnego i konsumpcji. 500+ zmieniło ten rachunek, ale po to jest polityka państwa, by to przewidywać – uważa Iga Magda z Instytutu Badań Strukturalnych.
Najważniejsze jest to, czy odejście z pracy okaże się trwałe. Janusz Jankowiak z Polskiej Rady Biznesu obawia się, że nawet jeśli początkowo spora część kobiet będzie chciała przerwać karierę tylko na jakiś czas, to wrócić im nie będzie łatwo. – Odejście z pracy kobiet o relatywnie niskim poziomie umiejętności zawodowych oznacza ryzyko trwałego wypadnięcia z rynku pracy. By na niego wrócić, trzeba przejść przez proces szkoleń czy dokształcania, a to oznacza koszty, które musi ponieść sama zainteresowana lub państwo – podkreśla Jankowiak.
To wszystko może z kolei oznaczać, że z biegiem czasu powstanie spora grupa kobiet, które nie wypracują nawet minimalnej emerytury. Co więcej, gdy potomstwo urośnie i dochody z 500+ się skończą, one nie będą potrafiły znaleźć jakiegokolwiek zatrudnienia.
Dezaktywizacyjny efekt 500+ będzie również niekorzystny dla gospodarki. Jak bardzo, zależy od tego, na ile finalnie okaże się masowy. – Z dobrze płatnych zawodów kobiety raczej nie będą odchodziły, ale z gorszych mogą – mówi Iga Magda.