Młodzi zrewolucjonizują rynek pracy. Jeśli znajdą zatrudnienie
Na rynek pracy wchodzi właśnie nowe pokolenie – pokolenie Z. Jest to pokolenie ludzi, którzy urodzili się po 1995 roku, byli dziećmi, kiedy Polska wstępowała do UE i NATO, dlatego właściwie nie pamiętają oni czasów „poza Unią Europejską” i czasów, w których nie było Internetu. Są młodzi, przebojowi, znają języki obce i mogliby zawojować świat. Gdyby mieli pracę.
Młodym z pokolenia Z przez całe życie towarzyszył internet, więc świetnie radzą sobie z wszelkiego rodzaju nowinkami technologicznymi, szybko się z nimi oswajają i potrafią je wykorzystać w rozwiązywaniu problemów bądź ułatwianiu sobie funkcjonowania. Dominująca obecność technologii w ich życiu powoduje jednak ryzyko, że po „odcięciu” od technologii i sieci osoby te mogą czuć się zagubione i mieć kłopoty z wyszukaniem informacji tradycyjnymi metodami. Cechująca to pokolenie popularność programu Erasmus i swoboda przemieszczania się oraz kontaktowania z całym światem spowodowała, że większość z dobrze wykształconych osób świetnie zna języki obce, Y-greki swobodnie czują się w środowisku międzynarodowym, a mobilność nie stanowi dla nich problemu – czytamy w analizie FOB.
Ważną cechą pokolenia Z jest jasne oddzielanie pracy zawodowej od życia prywatnego. Tym różnią się zdecydowanie od swoich poprzedników, którzy chętnie stawali do wyścigu szczurów. O ile jeszcze obecna sytuacja na rynku pracy powoduje, że Y-greki dostosowują się do warunków, jakie stawiają pracodawcy, to można przypuszczać, że w perspektywie kilku i kilkunastu lat pracodawcy będą musieli uwzględnić w swojej polityce personalnej oczekiwania i potrzeby dzisiejszych 20- i 30-latków, które wiążą się nie tylko, jak twierdzą eksperci, z wymaganiami finansowymi, ale także z potrzebą godzenia życia zawodowego z prywatnym. Od swoich pracodawców oczekują poszanowania ich wolnego czasu. „Z” wyznają zasadę, zgodnie z którą w czasie pracy dają z siebie wszystko, stawiają na rozwój osobisty i chętnie uczestniczą w szkoleniach, ale dla równowagi bardzo cenią sobie czas poza pracą. Cenią sobie czas spędzony z rodziną i przyjaciółmi, który pozwala im na rozwijanie pozazawodowych umiejętności.
Co muszą zmienić pracodawcy?
– Młode pokolenie potocznie określane jako Y czy Millenials ma jednak bardzo podobne oczekiwanie co ich starsi koledzy – zależy im na stabilności finansowej i szacunku ze strony pracodawcy. Chcą jednak czegoś więcej, chcą, aby pracodawcy nie kierowali się jedynie realizacją celów finansowych a patrzyli na biznes z szerszej perspektywy – co firma może zrobić dla społeczeństwa. „Y-kom” zależy na połączeniu życia prywatnego z zawodowym, oczekują warunków zapewniających tzw. „Work-Life-Balance”, mają ambicję być liderami a nie tylko szefami, chcą się rozwijać i mieć poczucie realizacji misji. Nadszedł czas, abyśmy my – pracodawcy docenili również ich kreatywność oraz innowacyjne podejście do biznesu, zaangażowali ich w naszą działalność. Jak powiedział Richard Branson – sukces firmy zależy od ludzi, ludzi i jeszcze raz ludzi. Według mnie kadra zarządzająca powinna zmienić, jeżeli jeszcze tego nie zrobiła, podejście nie tylko do Millenialsów, ale do wszystkich pracowników, powinna ich zacząć angażować, doceniać za wkład w rozwój biznesu i komunikować się w sposób otwarty. Takie oczekiwania potwierdzają zresztą badania przeprowadzone przez IABC/Poland , z których jasno wynika, iż wszyscy pracownicy chcą mieć możliwość rozwoju, chcą być szanowani i doceniani. W końcu jak rozwijałyby się nasze organizacje i nasza gospodarka gdyby nie pracownicy? – mówi Justyna Piesiewicz z IABC Poland.
czytaj całość w Dzienniku Gazeta Prawna