Wszystko, co kocham? – XLIII Liberté!

Wstęp Magdaleny Baran (fragment):

Po wielu latach, z twarzą przez zmarszczki zoraną,
Opowiem to, z westchnieniem i mglistym morałem:
Zdarzyło mi się niegdyś ujrzeć w lesie rano
Dwie drogi; pojechałem tą mniej uczęszczaną –
Reszta wzięła się z tego, że to ją wybrałem. 

Robert Frost, Droga nie wybrana

Taki dzień, że do słowa „kocham” ustawiają się kolejki.  Wszystko to naprawdę dużo, a jednocześnie wszystko to spektrum wyboru, w którym niełatwo się odnaleźć. Wszystko oznacza pełnię, konieczność otwierania w sobie pokładów z jedne strony szaleństwa, z drugiej zaś odwagi. Oznacza swego rodzaju trwałość, ale nie uparte rdzewienie. Oznacza podążanie niekoniecznie za oczekiwanym, przewidywalnym, zastanym, przyzwyczajonym, obarczonym workiem wspomnień, obowiązków, przywiązań czy wtłoczonych w głowę odpowiedzialności, ale za nowym, oczyszczającym, pełnym życia, szans, nadziei. W owym „wszystko” jest siłą życia, które w końcu znajduje drogę. Wszystko nie oznacza przy tym wyboru łatwego, w którym „da się mieć ciastko i zjeść ciastko”. Nie jest oglądaniem rzeczywistości zza szklanej szyby, ani lizaniem cukierka przez papierek. Oznacza wielopoziomowe, rozumiejące zaangażowanie, a nie ucieczki w płytkość, zakłamywanie światów czy uszykowanie sobie więzienia budowanego na otaczającej wolność mgle źle pojmowanej odpowiedzialności. Wszystko to wybór, jakiego dokonujemy przede wszystkim ze względu na samych siebie. Nawet jeśli wmawiamy sobie, że jesteśmy wobec innych tacy obowiązkowi, szlachetni, konieczni, jeśli powielamy schematy, to w pierwszej kolejności zawsze chodzi o jednostkę, o jej wybór, o jej wszystko, o jej lęki, jej samooszustwa, czy w końcu o jej odwagę. Moją i Twoją.

czytaj całość na stronach Liberte!